Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hentai. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hentai. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 27 grudnia 2011
Kare wa Kanojo - recenzja
Tytuł: Kare wa kanojo
Wydawca: JMF Productions
Rodzaj: Visual Novel
Platforma: PC
Rok Wydania w Europie: 2011
Główny bohater (imię można wpisać samemu na początku gry) przeprowadza się do nowego miasta i zaczyna naukę w nowej szkole. Pewnie słyszeliście podobny wstęp już bardzo wiele razy. No tak, to dobry sposób, żeby wprowadzić postać w nowe środowisko. Już pierwszego dnia spotyka dwie dziewczyny – Rikę i Sakurę. Szczególnie z tą drugą dogaduje się bardzo dobrze (Rika jest jakoś tak trochę na niego cięta na początku). Mamy typowe zawiązanie akcji dla haremówki, która jednak bardzo szybko okazuje się nietypową produkcją.
Pomysł na „Kare wa Kanojo” był nietypowy, bo zależy od gracza, czy chce mieć romans z dziewczyną czy z facetem. Tak, jedna z postaci żeńskich to w rzeczywistości facet w przebraniu – to nie jest spoiler, bo wychodzi to bardzo szybko. Teoretycznie więc i fanki gier typu BL (boys love) jak i fani normalnych, heteroseksualnych romansów mogą być tą grą zainteresowani. Nie spotkałem się chyba jeszcze nigdzie z takim rozwiązaniem.
Projekty postaci zostały przygotowane w programie Custom Girl, w nim też wykonano scenki hentai oraz niektóre z obrazków. Wygląda to średnio, ale nie gorzej niż niektóre z fanowsko rysowanych postaci. Właściwie jedyne, co mi przeszkadzało, to sytuacje, kiedy bohaterka ma przekrzywioną lekko głowę – wtedy wygląda ona, jakby miała odpaść. Tła są zdjęciami, trochę przerobionymi. Bardzo dobra jest muzyka, świetnie dopasowana do poszczególnych scen. W zależności od wyborów, gra ma dwa zakończenia, ale tematyka jest bardzo podobna.
Gra ma tylko trzy główne postacie oraz różnych bohaterów, którzy pojawiają się na chwilę. Fabuła nie jest odkrywcza ani zaskakująca, chyba, że będziecie chcieli rozwijać wątek yaoi – ale to już na własne ryzyko radzę robić. Tym bardziej, że w „Kare wa Kanojo” są scenki hentai – i to we wszystkich możliwych konfiguracjach. Tutaj warto pochwalić autorów za opcję ich wyłączenia. Zresztą, gra ma sporo opcji dodatkowych. Trzy wersje językowe – angielska, japońska, francuska, dużo bonusów dostępnych po zakończeniu gry, dodatkowe scenki… Takich rzeczy nie spotyka się w grach fanowskich na co dzień.
Wiem, że autorzy ciągle jeszcze dopracowują „Kare wa Kanojo”, więc jeżeli pojawią się jakieś nowe informacje na temat tej gry, to postaram się o nich napisać. Niedawno wyszła wersja na Androida. Ostrzegam tylko, że jeżeli na widok yaoi rzygacie, to lepiej nie dotykajcie tej gry, bo inaczej będziecie mieli problemy z żołądkami.
Ocena: 6/10
VNDB: http://vndb.org/v6719
Download: http://thereshehes.blogspot.com/p/download.html
wtorek, 6 grudnia 2011
Sugar's Delight - Recenzja
Tytuł: Sugar's Delight
Wydawca: Neko Soft (fanowskie)
Rodzaj: Eroge, romans, yuri, kinetic novel
Platforma: PC
Rok wydania: 2011
Marzeniem Ichigo zawsze było znaleźć pracę w cukierni i sprzedawać słodkości. Rodzice uważali, że to głupi pomysł i że córka powinna poszukać czegoś lepszego, ale dziewczyna nie ustawała w wysiłkach, zanim jej się nie udało. W końcu znalazła pewnego dnia niewielką cukiernkę prowadzoną przez kobietę, która przedstawiła się jako Chocoa. Ona zgodziła się zatrudnić Ichigo, a nawet pozwoliła jej mieszkać razem z nią. Bohaterka nie domyślała się nawet, że Chocoa ma pewne plany co do niej.
Śledziłem powstawanie „Sugar’s Delight” na forum Lemma Soft i spodziewałem się, że to będzie bardzo dobra gra. Początek też to zapowiadał. Bardzo dobra, w niczym nie różniąca się do tej z japońskich gier grafika zapowiadała coś na wysokim poziomie. Niestety, bardzo często jest tak, że gdy się ma wysokie oczekiwania, to potem wychodzi na to, że efekt tych oczekiwań ich nie spełnia.
„Sugar’s Delight” jest świetnie zrobionym PWP (porn without plot), czyli grą, w której wszystko kręci się tylko wokół seksu. Scenki z udziałem obydwu bohaterek zajmują 80% całej gry. To prawda, że scenki wykonane są bardzo dobrze. Ja chciałbym jednak, żebym było chociaż trochę więcej fabuły. Bo przeskakiwanie od scenki numer 1 do scenki numer 2, przerywane dwiema minutami nudnych rozmów, nie jest dla mnie esencją udanego Visual Novel. Nie mam nic przeciwko hentai, ale lubię, kiedy hentai ma też fabułę. Tymczasem tutaj nie ma nawet żadnych pytań i momentów wyboru.
Grafika, tła, spirty postaci – wszystko to wygląda jak wyjęte z normalnego, dużego japońskiego VN. Tak dobrej grafiki chyba jeszcze nie widziałem w fanowskiej grze tego typu. Muzyka jest prosta, ale nie przeszkadza. Świetnie zrobiono scenki, jak w najlepszych grach tego typu. Można by narzekać, że nie ma głosów, ale tego od fanowskiej Visual Novel bym już nie wymagał.
Bardzo mi trudno ocenić tą grę. Jest doskonale zrobiona, ale zupełnie pusta, bez fabuły, która by sprawiła, że chciałbym ją zapamiętać. Fani yuri na pewno mogą brać ją „w ciemno”, znajdą tu pełno materiału, który im się podoba. Ale czy ktoś poza nimi? Nie wiem, szkoda, że tak świetnie zrobiony i przygotowany materiał został jednak trochę zmarnowany. Wydaje mi się, że gdyby autorzy gry postarali się o dobrego scenarzystę, to „Sugar’s Delight” mogłoby być jedną z najlepszych fanowskich gier tego typu jaki powstały.
Download: strona twórców.
Ocena: 6/10
VNDB: http://vndb.org/v8527
sobota, 3 grudnia 2011
Nowa gra yuri po angielsku
"Sugar's Delight" to tytuł właśnie wydanej, darmowej gry Visual Novel z gatunku yuri. Opowiada ona o przygodach Ichigo, dziewczyny, której największym marzeniem jest pracować w cukierni. Chociaż jej rodzina uważa to za głupi pomysł, Ichigo jest zdecydowana spełnić swoje marzenie. Pewnego dnia trafia na cukiernię o nazwie "Sugar's Delight", prowadzoną przez kobietę o imieniu Chocoa, która zgadza się zatrudnić Ichigo...
"Sugar's Delight" można za darmo pobrać ze strony autorki. Polecam, bo prezentuje się naprawdę dobrze, zupełnie jak oryginalne, japońskie produkcje.
środa, 23 listopada 2011
Taimanin Yukikaze - Recenzja
Tytuł (oryginalny): Taimanin Yukikaze
Tytuł: Anti-demon ninja Yukikaze
Wydawca: Black Lilith
Rodzaj: nukige, eroge
Platforma: PC
Data wydania w Japonii: 2011
Fani najbardziej znanej serii gier Visual Novel z Lilith Soft poświęconej przygodom wojowniczek ninja walczących z demonami czekali na kolejną część gry trzy lata. W 2008 ukazał się spin off serii pt "Taimanin Murasaki" i od tego czasu nie wyszło nic nowego. I wreszci, jesienią 2011 pojawiła się nowa gra - "Taimanin Yukikaze".
Bohaterkami gry są dwie nowe wojowniczki - Mizuki Yukikaze i Akiama Rinko. Ta pierwsza jest bardzo uzdolnioną uczennicą szkoły dla ninja, a jej bronią są pistolety, które strzelają magicznymi błyskawicami. Rinko jest od niej starsza i z wyglądu przypomina nawet trochę Asagi. Dodatkowo także posługuje się w walce mieczem. Obie są szkolone przez Asagi. Ale głównym bohaterem gry jest brat Rinko, Tatsuro. Jego umiejętności są dużo słabsze od siostry, więc jest dużo niżej w szkoleniu. Tatsuro kocha się w Yukikaze.
Po swojej pierwszej samodzielnej misji, Yukikaze i Rinko dostają kolejną, dużo trudniejszą. Polega ona na odnalezieniu zaginionej wojowniczki o imieniu Shiranui, która była matką Yukikaze. W tym celu obie bohaterki wyruszają do podziemnej dzielnicy Yomihara, będącej siedzibą mafii, przestępców i burdeli. Żeby ukryć swoją tożsamość, postanawiają udawać prostytuki i podejmują pracę w burdelu "Under Eden", prowadzonym przez mężczyznę o imieniu Real.
Bardzo czekałem na tą grę. Tym bardziej mnie rozczarowała. Z dwóch najważniejszych bohaterek tylko Rinko wydaje się dość ciekawa, Yukikaze jest niestety denerwująca, ma dziecinny głos i takie same zachowania. Bohaterem jest facet - nie wiem, czemu, zupełnie to niepotrzebne w takich grach. Fabuła jest nudna, a w scenkach hentai nie ma żadnego urozmaicenia. 90% z nich to praca Yukikaze i Rino w burdelu. Tak jak w pozostałych pojawiały się dodatki w rodzajów na przykład orków, tutaj ich nie ma. A gra jest bardzo długa (dłuższa niż Asagi), natomiast pytań jest malutko i zakończeń też nie ma wiele.
Największą zaletą "Taimanin Yukikaze" jest muzyka. Poprzednie gry miały ją taką sobie, a tu jest naprawdę fajnie, utworów z gry da się słuchać nawet bez niej. Powiększono w grze rozdzielczość, od typowej kiedyś 800x600 do dużo większej. Zmienił się za to artysta odpowiedzialny za grafikę. Arty do wszystkich gier z serii "Taimanin" robił Kagami, jeden z najlepszych rysowników w takich grach. W "Taimanin Yukikaze" zastąpił go Aoi Nagisa. Niestety, widać różnicę w stylu i jakości obrazków. Nie chodzi o to, że Nagisa nie umie rysować, ale to jest różnica między mistrzem a uczniem. Nie podoba mi się jego metoda polegająca na rysowaniu podczas scenek czegoś, co wygląda jak zdjęcia rentegowskie, to znaczy, prześwietleń ciała i pokazania tego, co się dzieje w środku.
Niestety, nie widzę teraz szans na to, żeby "Taimanin Yukikaze" dostało pełne angielskie tłumaczenie. Od kiedy Lilith Sof doprowadziło do zablokowania strony grupy Dark Translations, która zajmowała sie fanowskimi przekładami gier tej firmy, nikt się za to nie bierze. Poza tym, wolałbym już, żeby powstało najpierw tłumaczenie do "Taimanin Murasaki". No i już niedługo wychodzi trzecia część "Taimanin Asagi".
Ocena: 5/10
VNDB: http://vndb.org/v7747
czwartek, 17 listopada 2011
Nowa porcja demówek
Oto kolejna porcja demówek i triali udostępnionych w ostatnich tygodniach (czasem trochę dawniej). Tym razem podzieliłem je na dwie grupy, angielskie i japońskie. Wszystkie są do ściągnięcia legalnie i za darmo.
Angielskie:
Planet Stronghold
Monstergirl Quest 2
Kansei
Always Remember Me
Rise and Fall
Japońskie:
Yome no Imouto to no Inai
25c -Sono Hako wa Shoujo no Himei o Morasanai-
Nanatsu no Fushigi no Owaru Toki
White Album 2 ~introductory chapter~
Manatsu no Yoru no Yuki Monogatari
Ima mo Itsuka mo Faluna Luna
Imouto Senbatsu☆Sousenkyo
Amakan, Ecchi na "Rabu Icha" Tsumechaimashita
Sutadoru!
Strawberry Nauts
Iranai Ko Game
Angielskie:
Planet Stronghold
Monstergirl Quest 2
Kansei
Always Remember Me
Rise and Fall
Japońskie:
Yome no Imouto to no Inai
25c -Sono Hako wa Shoujo no Himei o Morasanai-
Nanatsu no Fushigi no Owaru Toki
White Album 2 ~introductory chapter~
Manatsu no Yoru no Yuki Monogatari
Ima mo Itsuka mo Faluna Luna
Imouto Senbatsu☆Sousenkyo
Amakan, Ecchi na "Rabu Icha" Tsumechaimashita
Sutadoru!
Strawberry Nauts
Iranai Ko Game
środa, 16 listopada 2011
Suck my dick or die - recenzja
Tytuł (oryginalny): Ryoujoku Guerilla Gari
Tytuł: Suck my dick or die!
Wydawca (oryginalny): Liquid
Wydawca: Mangagmer
Rodzaj: nukige, eroge
Platforma: PC
Data wydania w Japonii: 2002
Data wydania w USA: 2009
W kraju Mexicala trwa antyrządowy bunt. Oddział rządowych żołnierzy pod dowództwem porucznika Prospera jest w trakcie podróży do wioski, kiedy żołnierze gwałcą, a potem zabijają napotkaną kobietę. Prosper przybywa do wioski i razem ze swoimi żołnierzami obozuje w rezydencji bogatego posiadacza ziemskiego Maxima. Wieśniakom tłumaczy, że kobietę zgwałcili rebelianci i że on ich znajdzie.
W rezydencji, poza Maximem i jego córką Sharumi, mieszka też dwóch służących - Haresu, jeden z dwóch głównych bohaterów gry i pokojówka Riru. Haresu wieczorami odwiedza mieszkającą w wioscę Alfinę, która uczy go czytać. W tym czasie Prosper uznaje, że Riru jest związana z buntownikami i postanawia ją aresztować. Haresu i Sharumi szukają teraz sposobu, żeby uwolnić dziewczynę. Kto rzeczywiście jest związany z buntownikami?
"Suck my dick or die!" ma chyba jeden z najbardziej beznajdziejnie przetłumaczonych tytułów, jakie widziałem. Po japońsku ma ona tytuł " Ryoujoku Guerilla Gari", czyli "Rape Guerilla Hunting", co by lepiej pasowało do historii. Gra jest dość typowym nukige, czyli Visual Novel, w którym głównym tematem jest gwałt. Ale to jednak zależy od wyboru postaci, którą kieruje gracz.
Najciekawsze w tej grze jest właśnie to, że można wybrać bohatera. Pierwszy raz przechodzi się grę jako Haresu, ale za drugim razem, po prologu, można zdecydować, czy chce się grać Prosperem czy Haresu. Z perspektywy Prospera gra bardziej przypomina nukige, granie Haresu ma bardziej rozbudowane wątki miłosne. Fajny pomysł, według mnie, chociaż rzadko w takich grach stosowany. Haresu ma trzy dostępne zakończenia, Prosper - dwa.
Fabuła jest nawet oryginalna - tzn. zamiast typowej scenerii, jaką jest zwykle szkoła, tutaj mamy tematykę wojenną. Oczywiście, jest bardzo dużo seksu. Grafika jest ładna (w wersji angielskiej pozdejmowano mozaiki cenzorskie), bohaterki mają podłożone głosy. Każda ścieżka przejścia jest dość krótka, tak na ok. 2-3 godziny maksymalnie. Angielską wersję wydał Mangagamer. To było jedna z pierwszych tłumaczeń tej firmy i jest jeszcze niedopracowane - można zauważyć czasem literówki albo błędy.
"Suck my dick or die!" będzie najlepsze, jeżeli chcecie odpocząć od typowo szkolnych gier eroge i znaleźć coś innego w tym gatunku. Nie jest w żaden sposób wybitne czy szczególnie wyjątkowe (poza motywem dwóch głównych bohaterów), ale wydaje mi się, że może się podobać. Wydano jeszcze dwie kolejne części, ale żadna nie została przetłumaczona na razie na angielski.
Ocena: 6/10
VNDB: http://vndb.org/v899

wtorek, 15 listopada 2011
Sakura Sakura - demo po angielsku
Pojawiło się angielskie tłumaczenie dema do gry Visual Novel "Sakura Sakura", opowiadającej o trójkącie miłosnym. Główny bohater Toru, zakochany jest w swojej nauczycielce Nanako. Pewnego dnia postanawia dołączyć do szkolnego klubu plastycznego. Pomaga mu wtedy Sakura, wiceprzewodnicząca tego klubu, która zakochuje się w Toru. Tłumaczenie można pobrać stąd.
Demo jest do znalezienia na oficjalnej stronie gry.
poniedziałek, 14 listopada 2011
Harem☆Party - zapowiedź
"Harem☆Party" - to tytuł najnowszej gry Visual Nove znajdującej się w zapowiedziach tłumaczeń MangaGamera. Ta wydana oryginalnie przez Tactics gra opowiada o graczu RPG, do którego świata przeniknęła nagle drużyna z jego gry video, składająca się z samych dziewczyn. Przy okazji przeniknął także boss, którego trzeba teraz znaleźć i pokonać. Mogą to zrobić tylko bohaterki, a żeby mogły pozostać w naszym świecie, muszą regularnie uprawiać seks. Oczywiście, bohater godzi się pomóc... Według zapowiedzi MangaGamer "Harem☆Party" będzie wydane po angielsku już 25 listopada tego roku.

piątek, 11 listopada 2011
X-Change 3 - Recenzja
Tytuł (oryginalny): X-change 3
Tytuł: X-Change 3
Wydawca (oryginalny): Crowd
Wydawca: Peach Princess
Rodzaj: romans, eroge, gender-bender
Platforma: PC
Data wydania w Japonii: 2004
Data wydania w USA: 2006
Minęło kilka lat od czasu, kiedy ostatni raz Takuya zmienił się w kobietę. Teraz jest już studentem na uniwersytecie, Asuka jest jego dziewczyną i wszystko wydaje się iść w najlepszą stronę. Bohater czasami wspomina nawet z nostalgią te chwile, kiedy był dziewczyną. Lepiej żeby jednak tego nie robił. Bo Kouji ciągle kocha się w jego kobiecej formie. To jemu udaje się skłonić do współpracy dziewczynę, która po raz pierwszy zamieniła Takuyę w kobietę - Asami Sato. Dzięki temu spiskowy Takuya po raz kolejny zmienia się w kobietę. Ale najgorsza wiadomość jest taka, że jeżeli w ciągu siedmiu dni nie znajdzie sposobu, żeby wrócić do swojej męskiej postaci, wtedy zostanie kobietą do końca życia.
W "X-change 3" powracają wszyscy ważniejsi bohaterowie dwóch poprzednich części. Nerwowa ale zakochana w Takuyi Asuka, złośliwa siostra Natsumi, zabujany w dziewczęcej formie Takuyi Kouji, genialna Asami, szalona Chisato i wielu innych. Pojawiają się też te same motywy co poprzednio, łącznie ze słynnym autobusem. Fabuła łączy wszystko to, co było poprzednio, tworząc z "X-Change 3" najbardziej rozbudowaną z przygód Takuyi.
Szkoda tylko, że ta część nie ma nic nowego do zapropnowania. Większość zakończeń, jakie możemy znaleźć w tej grze, występowało już w częściach pierwszej i drugiej. Wielka szkoda, że zrezygnowano z mini gierek, które były bardzo fajnym dodatkie w "X-Change 2". Właściwie to część trzecia przypomina drugą, tylko z lepszą grafiką, ale bez dodatków.
Grafika jest zdecydowanie lepsza niż w częściach 1 i 2, a według mnie, jest lepsza nawet od kolejnej gry z serii "YingYang: X-Change Alternative". Projekty postaci są fajne, dopracowane i dorosłe, dużo jest teł, cała gra ma dobrze zrobiony dźwięk. Nie brakuje też humoru. Szkoda trochę, że nie ma jakiegoś motywu fabularnego, który by się trwale przewijał we wszystkich ścieżkach. Zakończenie jest w sumie dwanaście, ale większość z nich przypomina te znane z poprzednich gier. Widać było, że tutaj autorom już się wyczerpały pomysły i kopiowali samych siebie.
Jak komuś się podobały "X-change" 1 i 2, to myślę, że trzecia gra z tej serii pewnie też mu się podoba, tym bardziej, ze nie ma więcej takich gier (ze zmianą płci) po angielsku. Crowd wydał jeszcze dwie gry z serii "X-change: Alternative", w których występują już zupełnie inne postaci. Pierwsza z nich wyszła nawet po angielsku, druga już niestety nie. Podobno "X-change 3" ma być też wydany po angielsku na DS, ale na razie to tylko plotki.
Ocena: 6/10
VNDB: http://vndb.org/v129
niedziela, 6 listopada 2011
Gibo: Stepmother's Sin - recenzja
Tytuł (oryginalny): Gibo
Tytuł: Gibo: Stepmother's Sin
Wydawca (oryginalny): Guilty
Wydawca: Peach Princess
Rodzaj: harem, eroge
Platforma: PC
Data wydania w Japonii: 2001
Data wydania w USA: 2004
Yusuke Yagami to młody, zepsuty chłopak, który żyje tylko z ojcem. Jego rodzice rozwiedli się, kiedy Yusuke był młodszy. Powodem rozwodu były zdrady jego matki. Teraz ojciec Yusuke ożenił się znowu. Jego żoną jest piękna Misako. Razem z nią do domu wprowadza się jej córka z poprzedniego małżeństwa, Shina. Ojciec przebywa z interesach za granicą, więc przez pewien czas to właśnie Yusuke będzie jedynym mężczyzną mieszkającym pod dachem z tymi dwiema kobietami. Oczywiście, postanowi skorzystać z tej okazji.
W "Gibo: Stepmother's Sin" wszystko kręci się wokół kazirodztwa, ale udawanego. Miyako nie jest przecież prawdziwą matką Yusuke, jego siostra nie jest jego prawdziwą siostrą, a kochanka - Mio, jest tylko kuzynką. Gra ma tylko te trzy bohaterki - dość mało jak na takie gry, gdzie często jest dużo więcej kobiet. W zamian za to rozbudowano ich ścieżki, każda ma po kilka zakończeń, niektóre są dobre i nawet romantyczne, ale większość jest dość ponura.
Grafika jest według mnie niespecjalnie udana, żadna z bohaterek mi się nie spodobała. Wyglądają dziwnie, Shina ma coś nie tak z szyją, Misako ma za wielkie oczy. Głosy są już dobrane lepiej, ale zacinająca się wiecznie Shina denerwuje. To zresztą najsłabsza ze wszystkich postaci - wiecznie niepewna, naiwna, dzieciina w zachowaniu i nic nie rozumiejąca. Jej matka jest tylko trochę lepsza, chociaż też dość szybko miałem jej dość. Tylko Mio jest trochę ciekawszą bohaterką.
W trakcie każdej ścieżki jest bardzo dużo pytań - to jest według mnie zaleta, bo dzięki temu gra ciekawsza i daje więcej opcji. Dużo jest też scenek, najwięcej z nich jest oczywiście z Misako. Całkiem fajnie pokazano stopniowe uleganie przez Misako głównemu bohaterowi, a jeżeli Yusuke za bardzo się pospieszy, to Misako może uciec z jego sideł (jest kilka takich nieudanych zakończeń). Nad i pod ekranem wyświetlane są dwa paski: "love" i "lewd" oznaczające zbliżanie się do dobrego, bardziej romantycznego zakończenia (love) albo do tego "złego" (lewd). Menu gry wyświetla sie u góry ekranu, jeżeli najedziemy na nie kursorem. Pytania wyświetlają się na tym samym ekranie, gdzie napisy.
Wydaje mi się, że można było zrobić tą grę lepiej. Mało jest w niej postaci (tylko trzy bohaterki), a na dodatek grafika też nie zrobiła na mnie dużego wrażenia. Jeżeli kogoś kręci temat kazirodztwa (nawet udawanego) to "Gibo: Stepmother's Sin" może mu się spodobać.
Ocena: 6/10
VNDB: http://vndb.org/v135
Tytuł: Gibo: Stepmother's Sin
Wydawca (oryginalny): Guilty
Wydawca: Peach Princess
Rodzaj: harem, eroge
Platforma: PC
Data wydania w Japonii: 2001
Data wydania w USA: 2004
Yusuke Yagami to młody, zepsuty chłopak, który żyje tylko z ojcem. Jego rodzice rozwiedli się, kiedy Yusuke był młodszy. Powodem rozwodu były zdrady jego matki. Teraz ojciec Yusuke ożenił się znowu. Jego żoną jest piękna Misako. Razem z nią do domu wprowadza się jej córka z poprzedniego małżeństwa, Shina. Ojciec przebywa z interesach za granicą, więc przez pewien czas to właśnie Yusuke będzie jedynym mężczyzną mieszkającym pod dachem z tymi dwiema kobietami. Oczywiście, postanowi skorzystać z tej okazji.
W "Gibo: Stepmother's Sin" wszystko kręci się wokół kazirodztwa, ale udawanego. Miyako nie jest przecież prawdziwą matką Yusuke, jego siostra nie jest jego prawdziwą siostrą, a kochanka - Mio, jest tylko kuzynką. Gra ma tylko te trzy bohaterki - dość mało jak na takie gry, gdzie często jest dużo więcej kobiet. W zamian za to rozbudowano ich ścieżki, każda ma po kilka zakończeń, niektóre są dobre i nawet romantyczne, ale większość jest dość ponura.
Grafika jest według mnie niespecjalnie udana, żadna z bohaterek mi się nie spodobała. Wyglądają dziwnie, Shina ma coś nie tak z szyją, Misako ma za wielkie oczy. Głosy są już dobrane lepiej, ale zacinająca się wiecznie Shina denerwuje. To zresztą najsłabsza ze wszystkich postaci - wiecznie niepewna, naiwna, dzieciina w zachowaniu i nic nie rozumiejąca. Jej matka jest tylko trochę lepsza, chociaż też dość szybko miałem jej dość. Tylko Mio jest trochę ciekawszą bohaterką.
W trakcie każdej ścieżki jest bardzo dużo pytań - to jest według mnie zaleta, bo dzięki temu gra ciekawsza i daje więcej opcji. Dużo jest też scenek, najwięcej z nich jest oczywiście z Misako. Całkiem fajnie pokazano stopniowe uleganie przez Misako głównemu bohaterowi, a jeżeli Yusuke za bardzo się pospieszy, to Misako może uciec z jego sideł (jest kilka takich nieudanych zakończeń). Nad i pod ekranem wyświetlane są dwa paski: "love" i "lewd" oznaczające zbliżanie się do dobrego, bardziej romantycznego zakończenia (love) albo do tego "złego" (lewd). Menu gry wyświetla sie u góry ekranu, jeżeli najedziemy na nie kursorem. Pytania wyświetlają się na tym samym ekranie, gdzie napisy.
Wydaje mi się, że można było zrobić tą grę lepiej. Mało jest w niej postaci (tylko trzy bohaterki), a na dodatek grafika też nie zrobiła na mnie dużego wrażenia. Jeżeli kogoś kręci temat kazirodztwa (nawet udawanego) to "Gibo: Stepmother's Sin" może mu się spodobać.
Ocena: 6/10
VNDB: http://vndb.org/v135
czwartek, 6 października 2011
Rei Ayanami: Angel of Sex - Recenzja
Tytuł: Rei Ayanami - Angel of Sex
Wydawca: Frey (fanowskie)
Rodzaj: eroge
Platforma: PC
Rok wydania: 2010
O "Neon Genesis Evangelion" słyszał pewnie każdy, kto interesuje się mangą i anime, widzieli to pewnie wszyscy fani mechów i kawaii dziewczyn, a także anime ambitnych. Recenzowana dzisiaj gra związana jest z tym anime. Jej główną, tytułową bohaterką jest niebiesłowłosa Rei Ayanami, dokładniej jeden z jej wielu klonów. To jej krokami kierował będzie gracz.
W odróżnieniu od "Girlfriend of Steel", która była dating simem z udziałem postaci z "Neon Genesis Evangelion", w "Rei Ayanami: Angel of Sex"kierujemy Rei i nie wybieramy innych postaci. Celem gry jest uzyskanie jednego z zakończeń (łącznie jest ich pięć), od niewesołych po pozytywne. Na Rei czeka bardzo dużo niebezpieczeństw, nie tylko związanych z pilotowaniem Evangeliona. Na dziewczynę pożądliwie patrzą prawie wszyscy faceci w okolicy, więc gracz będzie musiał starać się, żeby jego bohaterka nie stała się czyjąś niewolnicą. Pamiętacie pewnie, że Rei bojowa ani gadatliwa nie była, więc dla innych wydaje się bardzo łatwą ofiarą.
To kolejna recenzowana tutaj gra fanowska, tym razem zrobiona na silniku Blade Engine, mniej popularnym niż Ren'Py. Pod względem jakości oceniłbym ją wysoko - fabuła nie jest specjalnie rozbudowana, ale jednak jest, a zakończenia nie zawsze są oczywiste. Dotarcie do najlepszego też nie będzie takie proste. Bardzo dużo jest scenek seksu i właściwie nie da się ich ominąć wszystkich, chociaż, podpowiem wam, że całkowite unikanie seksu to też nie jest dobry sposób do zdobycia najlepszego zakończenia.
Chociaż w grze zupełnie nie wykorzystano spritów, to grafika jest jej bardzo mocną stroną. Nie tylko super zrobione scenki, ale animacje, znane z anime, wykorzystane tak, jakby je stworzono specjalnie dla tej gry. Fani "Evangeliona" na pewno nie będą zawiedzeni, widząc znajome z anime sekwencje. Czasem tylko włożono grafiki w zupełnie innej konwencji i gryzą się one z resztą. Ale poza tym jest doskonale. W grze nie ma niestety muzyki, są tylko odgłosy, różnie dobrane, czasem przyzwoicie (zamykanie, kroki), czasem niezbyt (jęki).
Dla fanów "Neon Genesis Evangelion" "Rei Ayanami: Angel of Sex" jest grą prawie obowiązkową, a jeżeli są jeszcze otaku Rei, to już musowo muszą w to zagrać. Gra nie jest długa, ale całkiem rozbudowana i ciekawa, więc pewnie wielu się spodoba. Jak na produkcję fanowską, według mnie wyszło naprawdę dobrze.
Ocena: 7/10
Download: Hongfire (dostęp wymaga rejestracji) Megaupload
VNDB: http://vndb.org/v5857
Wydawca: Frey (fanowskie)
Rodzaj: eroge
Platforma: PC
Rok wydania: 2010
O "Neon Genesis Evangelion" słyszał pewnie każdy, kto interesuje się mangą i anime, widzieli to pewnie wszyscy fani mechów i kawaii dziewczyn, a także anime ambitnych. Recenzowana dzisiaj gra związana jest z tym anime. Jej główną, tytułową bohaterką jest niebiesłowłosa Rei Ayanami, dokładniej jeden z jej wielu klonów. To jej krokami kierował będzie gracz.
W odróżnieniu od "Girlfriend of Steel", która była dating simem z udziałem postaci z "Neon Genesis Evangelion", w "Rei Ayanami: Angel of Sex"kierujemy Rei i nie wybieramy innych postaci. Celem gry jest uzyskanie jednego z zakończeń (łącznie jest ich pięć), od niewesołych po pozytywne. Na Rei czeka bardzo dużo niebezpieczeństw, nie tylko związanych z pilotowaniem Evangeliona. Na dziewczynę pożądliwie patrzą prawie wszyscy faceci w okolicy, więc gracz będzie musiał starać się, żeby jego bohaterka nie stała się czyjąś niewolnicą. Pamiętacie pewnie, że Rei bojowa ani gadatliwa nie była, więc dla innych wydaje się bardzo łatwą ofiarą.
To kolejna recenzowana tutaj gra fanowska, tym razem zrobiona na silniku Blade Engine, mniej popularnym niż Ren'Py. Pod względem jakości oceniłbym ją wysoko - fabuła nie jest specjalnie rozbudowana, ale jednak jest, a zakończenia nie zawsze są oczywiste. Dotarcie do najlepszego też nie będzie takie proste. Bardzo dużo jest scenek seksu i właściwie nie da się ich ominąć wszystkich, chociaż, podpowiem wam, że całkowite unikanie seksu to też nie jest dobry sposób do zdobycia najlepszego zakończenia.
Chociaż w grze zupełnie nie wykorzystano spritów, to grafika jest jej bardzo mocną stroną. Nie tylko super zrobione scenki, ale animacje, znane z anime, wykorzystane tak, jakby je stworzono specjalnie dla tej gry. Fani "Evangeliona" na pewno nie będą zawiedzeni, widząc znajome z anime sekwencje. Czasem tylko włożono grafiki w zupełnie innej konwencji i gryzą się one z resztą. Ale poza tym jest doskonale. W grze nie ma niestety muzyki, są tylko odgłosy, różnie dobrane, czasem przyzwoicie (zamykanie, kroki), czasem niezbyt (jęki).
Dla fanów "Neon Genesis Evangelion" "Rei Ayanami: Angel of Sex" jest grą prawie obowiązkową, a jeżeli są jeszcze otaku Rei, to już musowo muszą w to zagrać. Gra nie jest długa, ale całkiem rozbudowana i ciekawa, więc pewnie wielu się spodoba. Jak na produkcję fanowską, według mnie wyszło naprawdę dobrze.
Ocena: 7/10
Download: Hongfire (dostęp wymaga rejestracji) Megaupload
VNDB: http://vndb.org/v5857
poniedziałek, 3 października 2011
sobota, 1 października 2011
X-Change 2 - Recenzja
Tytuł (oryginalny): X-Change 2
Wydawca (oryginalny): Crowd
Wydawca (USA): Peach Princess
Rodzaj: eroge, gender-bender
Platforma: PC
Rok Wydania w Japonii (PC): 1999
Rok Wydania w USA (PC): 2003
Takuya, który rok wcześniej przeżył koszmar i urok bycia przez tydzień kobietą, jest teraz szefem szkolnego klubu chemicznego. Satoh, która odpowiadała za jego przemianę, odeszła na uniwersytet. Asuka jest dziewczyną Takuyi i wszystko jest super... Niestety, chyba jednak nie wszystko, gdyż nowa członkini klubu chemicznego, Chisato, jest wariatką większą od Satoh i lubi przeprowadzać eksperymenty na ludziach, głównie przy pomocy budowanych przez nią maszyn. Do jednego z nich wciąga Takuyę i w wyniku awarii urządzenia, bohater ponownie zmienia się w dziewczynę. Odkręcić sprawy nie da się tak prosto, bo Chisato na budowę sprzętu zużyła całą klubową forsę. Kasa świeci pustkami, a Takuya jest znowu bardzo ładną i seksowną dziewczyną, na której widok ślinią się wszyscy faceci w okolicy. Nie tylko faceci, bo niektóre kobiety również. A w jaki sposób uczennica w Japonii może zarobić forsę? Zdobycie pieniędzy na nową maszynę, przekonanie Chisato do jej zbudowania, a także utrzymanie romansu z Asuką, to teraz główne cele Takuyi. Bycie piersiastą nastolatką pomoże mu w tym trochę, ale też sprawi dużo kłopotów. Oczywiście, będą to kłopoty zwykle bardzo interesujące dla gracza, a często i bardzo zabawne.
Druga część "X-Change" jest dużo lepsza od pierwszej. Fabuła jest zróżnicowana, każdy ze scenariuszy jest dłuższy od poprzednich, w grze jest więcej humoru, ale i seksu. Zostały niektóre elementy serii, jak na przykład autobus pełen zboczeńców, do którego oczywiście przypadkiem Takuya zawsze musi trafić, kiedy jedzie do szkoły. Ale za to poszczególne historie są dużo ciekawsze i wprowadzają więcej postaci. Niektórzy, tak jak Asuka, chcą żeby Takuya jak najszybciej wrócił do swojej męskiej postaci, a inni, jak Koji, kolega Takuyi, wolą go jako kobietę i zrobią wszystko, żeby nią pozostał. Dla bohatera to trudna sprawa, bo gdy mija trochę czasu, uznaje, że bycie ładną dziewczyną ma swoje plusy. Czy jest sens z nich rezygnować i być znowu niskim, nie szanowanym przez nikogo chłopakiem? A może lepiej rzucić wszystko i zostać czyjąś kochanką, nie martwiąc się o inne sprawy? Na dodatek w szkole pojawił się nowy i bardzo zboczony sensei, który jest zainteresowany tak samo Asuką jak i Takuyą i oboje chciałby mieć w swoim haremie. Są tu też postacie znane z pierwszej części, jak na przykład szkolna pielęgniarka, która też ma chęć na Takuyę. Szkoda, że nie ma przybranej siostry głównego bohatera, która występowała w "X-change".
Mamy tu również kilka ścieżek mniej przyjemnych dla Takuyi, bo może on np. skończyć jako niewolnica seksualna pewnej rodziny. Można zostać także dziewczyną jakiegoś faceta albo lesbijką. Może też wrócić do swojej normalnej postaci, ale oprócz tego jeszcze trzeba pamiętać o Asuce. Chyba każdy znajdzie coś co mu się spodoba. Odkrycie tych wszystkich ścieżek zajmuje dużo czasu, ale każda jest na tyle rozbudowana, że wiele powtarzania nie będzie. Na dodatek dodano tu pewne nowe elementy. Podczas udzielania korepetycji pewnemu chłopakowi, Takuya będzie musiał grać z nim w bijatykę na konsoli. Nie jest to niestety Tekken, ale i tak pomysł bardzo mi się podobał. Co się stanie, jeżeli Takuya przegra to chyba jest dla wszystkich oczywiste. To nie jest jedyna mini gra, bo innego rodzaju potyczki czekają Takuyę w klubie karaoke, gdzie może on pracować jako hostessa. Nudził się nie będzie na pewno, nawet jeżeli bardziej wolałby to robić, niż musieć po raz kolejny przed kimś rozkładać nogi. Ale żeby odzyskać między nimi to, co miał na początku, musi się dużo napracować. A czasami nawet użyć rozumu.
Bardzo poprawiła się grafika. Chociaż bohaterowie wyglądają podobnie jak w części pierwszej, to ich projekt jest dużo bardziej współczesny i przyjemny. Nie jest tak nowoczesny jak w "YinYang: X-Change", ale jeżeli komuś nie podobała się grafika w części pierwszej, to w drugiej ma szansę zmienić zdanie. Poza tym gra jest dłuższa, kolejne drogi przejścia nie pokrywają się ze sobą aż tak bardzo, a zakończeń jest więcej. Oprócz tego mamy mini gierki, a i pytań nie brakuje. Głosy są podobne do tych z jedynki, czyli nie można im nic zarzucić. Pod każdym właściwie względem druga część "X-Change" jest lepsza od pierwszej. Dlatego polecam w nią zagrać każdemu, kto lubi Visual Novel, gdyż jest to chyba najlepsza gra tego gatunku w jaką grałem.
Ocena: 10/10
VNDB: http://vndb.org/v128
Wydawca (oryginalny): Crowd
Wydawca (USA): Peach Princess
Rodzaj: eroge, gender-bender
Platforma: PC
Rok Wydania w Japonii (PC): 1999
Rok Wydania w USA (PC): 2003
Takuya, który rok wcześniej przeżył koszmar i urok bycia przez tydzień kobietą, jest teraz szefem szkolnego klubu chemicznego. Satoh, która odpowiadała za jego przemianę, odeszła na uniwersytet. Asuka jest dziewczyną Takuyi i wszystko jest super... Niestety, chyba jednak nie wszystko, gdyż nowa członkini klubu chemicznego, Chisato, jest wariatką większą od Satoh i lubi przeprowadzać eksperymenty na ludziach, głównie przy pomocy budowanych przez nią maszyn. Do jednego z nich wciąga Takuyę i w wyniku awarii urządzenia, bohater ponownie zmienia się w dziewczynę. Odkręcić sprawy nie da się tak prosto, bo Chisato na budowę sprzętu zużyła całą klubową forsę. Kasa świeci pustkami, a Takuya jest znowu bardzo ładną i seksowną dziewczyną, na której widok ślinią się wszyscy faceci w okolicy. Nie tylko faceci, bo niektóre kobiety również. A w jaki sposób uczennica w Japonii może zarobić forsę? Zdobycie pieniędzy na nową maszynę, przekonanie Chisato do jej zbudowania, a także utrzymanie romansu z Asuką, to teraz główne cele Takuyi. Bycie piersiastą nastolatką pomoże mu w tym trochę, ale też sprawi dużo kłopotów. Oczywiście, będą to kłopoty zwykle bardzo interesujące dla gracza, a często i bardzo zabawne.
Druga część "X-Change" jest dużo lepsza od pierwszej. Fabuła jest zróżnicowana, każdy ze scenariuszy jest dłuższy od poprzednich, w grze jest więcej humoru, ale i seksu. Zostały niektóre elementy serii, jak na przykład autobus pełen zboczeńców, do którego oczywiście przypadkiem Takuya zawsze musi trafić, kiedy jedzie do szkoły. Ale za to poszczególne historie są dużo ciekawsze i wprowadzają więcej postaci. Niektórzy, tak jak Asuka, chcą żeby Takuya jak najszybciej wrócił do swojej męskiej postaci, a inni, jak Koji, kolega Takuyi, wolą go jako kobietę i zrobią wszystko, żeby nią pozostał. Dla bohatera to trudna sprawa, bo gdy mija trochę czasu, uznaje, że bycie ładną dziewczyną ma swoje plusy. Czy jest sens z nich rezygnować i być znowu niskim, nie szanowanym przez nikogo chłopakiem? A może lepiej rzucić wszystko i zostać czyjąś kochanką, nie martwiąc się o inne sprawy? Na dodatek w szkole pojawił się nowy i bardzo zboczony sensei, który jest zainteresowany tak samo Asuką jak i Takuyą i oboje chciałby mieć w swoim haremie. Są tu też postacie znane z pierwszej części, jak na przykład szkolna pielęgniarka, która też ma chęć na Takuyę. Szkoda, że nie ma przybranej siostry głównego bohatera, która występowała w "X-change".
Bardzo poprawiła się grafika. Chociaż bohaterowie wyglądają podobnie jak w części pierwszej, to ich projekt jest dużo bardziej współczesny i przyjemny. Nie jest tak nowoczesny jak w "YinYang: X-Change", ale jeżeli komuś nie podobała się grafika w części pierwszej, to w drugiej ma szansę zmienić zdanie. Poza tym gra jest dłuższa, kolejne drogi przejścia nie pokrywają się ze sobą aż tak bardzo, a zakończeń jest więcej. Oprócz tego mamy mini gierki, a i pytań nie brakuje. Głosy są podobne do tych z jedynki, czyli nie można im nic zarzucić. Pod każdym właściwie względem druga część "X-Change" jest lepsza od pierwszej. Dlatego polecam w nią zagrać każdemu, kto lubi Visual Novel, gdyż jest to chyba najlepsza gra tego gatunku w jaką grałem.
Ocena: 10/10
VNDB: http://vndb.org/v128
niedziela, 25 września 2011
Virgin Roster - Recenzja
Tytuł (oryginalny): Shukketsubo
Tytuł: Virgin Roster
Wydawca (oryginalny): ZyX
Wydawca: G-Collections
Rodzaj: eroge
Platforma: PC
Data wydania w Japonii: 2002 (PC)
Data wydania w USA: 2003 (PC)
W większości gier bishojo jest tak, że bohater trafia w nowe miejsce, poznaje kilka bohaterek, wpada w jakieś kłopoty, a wszystko, w dobrym zakończeniu, kończy się tak, że ratujemy główną bohaterkę i zostajemy z nią, a kłopoty rozwiązują się. Tak mi się wydawało, bo niedawno jednak okazało się, że nie zawsze tak jest. Najpierw tak było z grą „Misleet”. Tam bohater był postacią na pewno nie pozytywną. Ale jednak jego przeciwniczką była bandytka, więc to zmieniało układ. Za to w „Virgin Roster” główny bohater, którym steruje gracz, jest też główną postacią negatywną w całej historii. I jedyną także, bo innych postaci, których można by nazwać negatywnymi, w tej grze nie ma.
Kengo Inui jest bliskim trzydziestki mężczyzną. Jest zamożny, bardzo inteligentny, przystojny, wysportowany i piekielnie sprytny. Idealny człowiek, prawda? Ale jest jeszcze coś innego – Kengo jest osobą całkowicie złą i zdemoralizowaną. Wszystkie swoje zalety wykorzystuje tylko w jednym celu – żeby zdobywać kolejne kobiety, upokarzać je i uzależniać je od siebie. Robi to tak, żeby nigdy nikt go o nic nie oskarżył, a swoje ofiary zmusza do całkowitego posłuszeństwa, przemocą albo groźbami. Nie ma dla nikogo sympatii ani współczucia. Na co dzień jest bardzo miłym i uprzejmym człowiekiem. Bardzo starannie maskuje swoje prawdziwe oblicze. Dzięki temu zdobył właśnie pracę nauczyciela chemii w liceum. Jego poprzednik miał wypadek i trafił do szpitala. A w szkole wiadomo, pełno pięknych uczennic i nauczycielek. Inui – sensei wyrusza więc na polowanie…
„Virgin Roster” to gra zupełnie inna niż większość gier Visual Novel. Nie ma tutaj w ogóle wątku romantycznego. Bohater jest zainteresowany bohaterkami, ale w takim znaczeniu jak napisałem wyżej. Nawet jeżeli jakaś go kocha, on to jedynie wykorzysta. A jeśli chodzi o bohaterki, są tutaj dwie najlepsze przyjaciółki Yuki i Shinobu. Jedna kocha się w Inuim, a druga w swojej przyjaciółce. Jest cicha, ciągle zawstydzona Kiyoko. Jest popularna gwiazda tenisa Ren, która rzadko się z kimś zaprzyjaźnia. Jest młoda, romantyczna praktykantka Tomo. Jest apodyktyczna i pomiatająca ludźmi nauczycielka Saki. Jest też szkolna pielęgniarka, pełna kompleksów Takako. Każda z nich może stać się ofiarą Inuiego, ale podczas jednej rozgrywki nie ma szans, żeby udało się ze wszystkimi. Główną bohaterką, występującą we wszystkich „ścieżkach” jest Kiyoko, reszta zależy już tylko od gracza.
Jak można łatwo policzyć, skoro jest siedem bohaterek, to gra ma siedem „ścieżek”. Niestety, nie są one ciekawe. W 1/3 każda ma to samo, a różnice między nimi to tylko wybór postaci i sposób, w jaki Inui ją zniewoli. Bardzo mnie rozczarowało, że nie ma jakichś innych zakończeń, gdzie na przykład głównemu bohaterowi by coś nie wyszło. Przydałoby się coś takiego, bo bohater jest tak pewny siebie, arogancki i denerwujący, że grając by się chciało zobaczyć, jak coś mu nie wychodzi. W fabule nie ma żadnych zwrotów akcji i niespodzianek. To jest kolejne rozczarowanie, bo przecież w takich grach historia jest jednak ważna. W „Virgin Roster” jest tak prosta, że już prostsza być chyba nie mogła. Ktoś kto ją pisał (i zakończenia też) nie wysilił się.
Gra powstała na początku lat 2000, ale jest zrobiona bardzo dobrze. Ma nawet animacje. Wszystkie postacie kobiece mówią głosami, według mnie dobrze dobranymi do ich charakterów. Grafika jest przyjemna dla oka, chociaż niewiele jest w tej grze obrazków fabularnych. Nie wszystkie projekty postaci są równie dobre, na przykład Kiyoko ma dziwną twarz. Są tak naprawdę przeciętne. Teł jest niezbyt dużo, a muzyka niczym się nie wyróżnia. Rozgrywki dla kolejnych ścieżek są krótkie, po pierwszym przejściu gry można podczas następnych przewijać prawie 1/3 a czasami nawet 2/3 reszty, żeby dojść do finału, gdzie dzieje się coś innego.
Oczekiwałem po tej grze dużo więcej. Niestety, „Virgin Roster” jest według mnie grą mało ciekawą. Gdyby trochę bardziej skomplikowano historię i dano większą różnorodność w zakończeniach, była by pewnie lepsza. Brakuje tutaj zupełnie jakiegoś elementu romantycznego, przez który można by polubić bohaterów. Bez tego można najwyżej nie lubić głównego bohatera i współczuć reszcie. Tylko czy przez to samo można chcieć grać w „Virgin Roster”. Moim zdaniem jest wiele ciekawszych gier tego rodzaju.
Ocena 4/10
VNDB: http://vndb.org/v101
piątek, 23 września 2011
Prison Battleship - Recenzja
Tytuł: (oryginalny) Kangoku Senkan ~Hidou no Sennou Kaizou Koukai~
Tytuł: Prison Battleship
Wydawca: Anime Lilith
Rodzaj: Visual Novel, Eroge
Platforma: PC
Rok wydania w Japonii: 30 marca 2007
W dalekiej przyszłości, kiedy ludzie zajęli wiele różnych planet, wciąż toczą się walki. Różne frakcje polityczne ścierają się ze sobą, licząc na zdobycie władzy nad wszechświatem. Jedną z najsilniejszych jest New Solar, które zdobywa coraz większą popularność. Reprezentuje ona głównie ludzi mieszkających poza Ziemią. Jej głównym przeciwnikiem jest tajna organizacja Neo Terror. Działa ona nielegalnie, a jej członkowie dokonują zamachów na najważniejszych członków New Solar. Członkami Neo Terror są głównie mieszkańcy Ziemi. Dawno temu jeden z agentów Neo Terror, Donny Bohgan, został złapany podczas akcji. Do jego schwytania doprowadziły dwie ważne funkcjonariuszki wojskowe New Solar - Lieri Bishop i Naomi Evans. Po wyjściu z więzienia, Bohgan zaciągnął się do floty kosmicznej. W tym czasie Lieri i Naomi zostały jednymi z najważniejszych twarzy New Solar. Teraz, dowodzący pancernikiem kosmicznym "Jasant" Bohgan ma za zadanie przetransportować obie celebrytki na Ziemię.
Jednak Bohgan nie zerwał z Neo Terror. "Jasant" został starannie przygotowany do swojej misji, a jego zadaniem jest wypranie mózgów Naomi i Lieri tak, by zrobić z nich całkowicie posłuszne Neo Terror kobiety. Obie jednak przewidziały, że mogą je czekać kłopoty. Zaczyna się gra, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Bohgan ma jeden cel, ale aż dwie, piękne kobiety do wyboru. Poza tym, chociaż Lieri i Naomi podejrzewają o coś kapitana "Jasanta", same nie wiedzą, co je jeszcze czeka.
"Prison Battleship" to jedna z najnowszych produkcji Lilith Soft, firmy znanej z jednych z najbardziej udanych oraz brutalnych gier Visual Novel. Została wydana w 2007 roku i przypomina trochę inny znany tytuł tego wydawcy - "Anti Demon Ninja Asagi". Obie pozycje zawierają dużą porcję przemocy oraz seksu, ale wykonane są na bardzo wysokim poziomie. Produkcje mają też podobną kreskę i pojawiają się w nich animacje, przy czym w "Prison Battleship" te ostatnie są nawet na wyższym poziomie niż u "Asagi", jest ich więcej i są lepiej wykonane. W obu grach jest też historia, która może być uważana za nawet oryginalną i ciekawą, chociaż oczywiście służy przede wszystkim jako pretekst do kolejnych scen seksu.
Jak to zwykle bywa, nie ma tutaj jednego zakończenia, gdyż "Prison Battleship" oferuje nam aż cztery. Pierwsze z nich koncentruje się na Lieri, drugie na Naomi, trzecie na obu bohaterkach naraz, a czwarte jest finałowym. Żeby obejrzeć to ostatnie, trzeba najpierw przejść grę dwa razy, zaliczając końcówki Naomi i Lieri. Jednakże brakuje mi trochę zagadek logicznych, jakie można było spotkać w "Shion: Cruel Magical Angel". Tak, wiadomo o co w takich grach chodzi przede wszystkim, ale uważam, że dodatki tego typu dodają im atrakcyjności. W grze występuje też niewielka liczba pytań, gdyż jest ich jedynie sześć.
Jak już wspominałem kreska przypomina "Asagi", co mi osobiście się podoba i cieszę się, że nie uświadczymy tutaj tak nienormalnej wielkości piersi, jakie były w "Shion". Naomi i Lieri mają oczywiście czym oddychać, ale nie aż tak, żeby kręgosłupy miały im nie wytrzymać (czego o bohaterkach "Shion" nie da się napisać). Pisałem już, że część scenek jest animowana, ale co najlepsze, gracz może ustawić, czy chce je oglądać w wersji animowanej czy nieruchomej. Świetna jest również muzyka. Dostajemy dużo ciężkiego rocka, a w kilku fragmentach słychać nawet wokal. Obie bohaterki mówią podłożonymi głosami, które bardzo do nich pasują.
To gra wydana przez Lilith, więc wiadomo, że można się spodziewać dużej ilości brutalnego, nawet czasami bardzo brutalnego seksu. Jeżeli ktoś nie lubi gier eroge, gdzie najważniejsza jest przemoc i gwałty, lepiej niech trzyma się od "Prison Battleship" z daleka. Wydaje mi się, że to nawet brutalniejsza gra niż "Asagi" chociaż to może być wyłącznie kwestia gustu. Na pewno nie jest to gra przeznaczona dla ludzi poniżej 18 roku życia. Natomiast jeśli komuś to nie przeszkadza, a jeszcze na dodatek lubi historyjki science fiction, to powinien w "Prison Battleship" zagrać. Nie jest to gra długa (czas trwania to ok. 3-5 godzin). Oczywiście, nie została wydana oficjalnie po angielsku, ale grupa Dark Translations zrobiła fanowskie tłumaczenie, które można znaleźć w Internecie. Powstało też anime na je podstawie, które liczy cztery odcinki. W tym roku wyszła jej druga część, pod tytułem "Prison Battleship 2: Brainwashing Modification in the Fortified City". Mam nadzieję, że ona też zostanie przetłumaczona
Ocena: 8/10
VNDB:
Prison Battleship - Postacie
Lieri Bishop
Komandor sił zbrojnych oraz wybitna przedstawicielka ruchu New Solar. Znana i szanowana w całym układzie słonecznym za swoje dokonania w walce z Neo Terror. Doprowadziła do aresztowania wielu polityków związanych z tym ruchem. Kiedyś także wsadziła do więzienia głównego bohatera gry, jednak wówczas nie wiedziała, że jest on również związany z Neo Terror. Komandor Lieri jest piękną kobietą, która cieszy się wielką popularnością. Jest bardzo inteligentna i przewidująca. Jej celem jest ostateczne zlikwidowanie ruchu Neo Terror. Od pewnego czasu jest zamężna, a jej mąż, Yuu, pracuje w siłach zbrojnych na Ziemi, gdzie też Lieri wybiera się na pokładzie "Jasanta".
Naomi Evans
Major sił zbrojnych, przyjaciółka i podwładna Lieri. Towarzyszy jej cały czas i kocha ją, ale stara się to ukryć, gdyż wie, że jej przełożona jest zamężna. Naomi jest bardzo wysportowana, zna sztuki walki i potrafi reagować brutalnie na każde podejrzane działanie. Jest młodsza od swojej szefowej. Jej specjalizacją jest obsługa robotów bojowych typu Turtle Armor, potrafi kierować nawet kilkoma naraz. Nie interesuje się polityką aż tak jak Lieri, ale zawsze jest bardzo czuła na wszystkie uwagi dotyczące komandor. Jest bardzo ładna, ale i arogancka, co sprawia, że na innych często patrzy z góry i z pogardą.
czwartek, 22 września 2011
X-Change - Recenzja
Tytuł (oryginalny): X-change
Tytuł: X-change
Wydawca (oryginalny): Crowd
Wydawca (USA): Peach Princess
Rodzaj: Eroge, gender-bender
Platforma: PC
Rok Wydania w Japonii (PC): 1997
Rok Wydania w USA (PC): 2001
Bycie niskim i nie mającym powodzenia facetem to nic fajnego. Bohater "X Change", Takuya, jest kimś takim. Nie ma lekko, jego rodzice się rozwiedli i mieszka z nowym mężem matki i jego córką, trochę starszą od bohatera. W szkole należy do klubu chemicznego, który ma tylko dwóch członków - jego i miłośniczkę dziwnych eksperymentów Asami Satoh. Ma też dziewczynę, którą lubi i z którą przyjaźni się od dawna, ale której nie potrafi wyznać swojej miłości. Pewnego dnia, podczas sprzątania pracowni chemicznej, Takuya wylewa na siebie dziwną substancję. Kiedy wraca ze szkoły do domu i przebiera mokre ciuchy, widzi w lustrze czyjąś twarz. To nie jest na pewno jego twarz, tamta jest zbyt dziewczęca. Takuya szybko sprawdza, czy za lustrem nikt się nie schował. Potem jednak zerka niżej, i zauważa dwie duże piersi, zgrabną sylwetkę, a między nogami brak czegoś bardzo ważnego. Stało się, pod wpływem wylanego środka Takuya zmienił się w kobietę.
To właśnie jego postacią będziemy w "X-Change" kierować. Chłopak chciałby wrócić do swojej poprzedniej, męskiej formy, dlatego prosi koleżankę z klubu, żeby wymyśliła antidotum. Asami się zgadza, ale trochę czasu jej zajmie przygotowanie środka, a co z Takuyą? Przez kilka dni będzie kobietą. A to nie będą łatwe dni. Wcześniej nikt na niego nie zwracał uwagi, a teraz nagle wszyscy, przybrana siostra, nauczyciele, chłopcy i dziewczyny a nawet ludzie w autobusie wydają się nim (nią) bardzo zainteresowani. Zaczyna dostawać listy miłosne, pisane przez... facetów. Sam Takuya też kombinuje, jak tu wykorzystać posiadane ciało, aby dowiedzieć się rzeczy, których inaczej by nie poznał. Okazji będzie miał bardzo dużo, niektóre z własnej woli, innej - wymuszone.
"X-Change" to pierwsza z cyklu gier, gdzie główny bohater przechodzi zmianę płci. To stara gra i widać to po wszystkim. Grafika jest staroświecka i trudno ją porównywać z najnowszymi grami tego rodzaju, postaci wyglądają jak bohaterowie anime z lat 80 i 90. Nie są brzydkie, ale jak ktoś nie lubi starszej kreski, to mu się pewnie nie spodoba. Gra jest też dość krótka, na jej przejście, ze wszystkimi zakończeniami wystarczą dwie, może trzy godziny. W grze jest dużo pytań, z których niektóre nie mają żadnego wpływu na akcję a inne - tak. Jest też siedem zakończeń, od takich, w których Takuya pozostaje po zakończeniu kobietą, mężczyzną albo nawet jednym i drugim. Niektóre zakończenia można uzyskać bardzo szybko i łatwo, ale jedno daje pełny ciąg dalszy fabuły, która jest kontynuowana w drugiej części gry.
Tym, co mnie denerwowało, było to, że gra powstała na starsze komputery i na nowszych ma czasem problemy z odtwarzaniem napisów - ucina końcówki albo nawet fragmenty zdań. Nie jest to aż tak denerwujące, aby gra była niemożliwa, ale czasem sprawia, że jakieś zdanie wydaje się nie mieć sensu. Lepiej też wyłączyć muzykę, bo bardzo buczy. Poza tym, nie ma za wiele humoru, chociaż wydaje mi się, że taka gra powinna go mieć dużo. Dużo jest za to seksu. Bohater cały czas pakuje się w jakiejś sytuacje z nim związane, albo jest molestowany, albo sam chce z kimś spać, albo inni tego chcą. Takuya wie, że niedługo wróci do męskiej postaci, więc stara się, żeby posiadanie żeńskiego ciała dało mu dużo przyjemności. W grze mamy niewiele postaci, poza Takuyą, Asuką i Asami, są jeszcze trzej nauczyciele, siostra bohatera i jej chłopak, ale zakończenia są tylko dla części z nich.
Nie jest to gra genialna, ale jeśli ktoś lubi tematykę zmiany płci, to powinien w "X-Change" zagrać. To fajna, bardzo "dorosła" gra, zdecydowanie dla pełnoletnich, ale nie ma w niej też takich ekstremalnych sytuacji jak jakieś macki, demony i inne takie. Lepiej oczywiście zagrać w kolejne części, które są lepsze (powstały dwie kontynuacje i dwie części alternatywne z podtytułem "Yin-yang"), ale chyba warto znać początek całej historii, nie?
Ocena: 6/10
VNDB: http://vndb.org/v43
Subskrybuj:
Posty (Atom)