niedziela, 21 kwietnia 2013

Demo "Dominance" - pierwsze wrażenia

 Skończyłem granie w demo "Dominance". Najnowsza produkcja Seiego Shuojo, przynajmniej w wersji demo nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Bardzo lubię gry w klimatach science fiction, więc obiecywałem sobie po niej dużo. Do tego grafiki i projekty robiły wrażenie. Przeszłość autora, odpowiedzialnego za takie klasyki jak "Bible Black" też robiła swoje. Ale teraz, kiedy skończyłem już demo, moje oczekiwanie na tą grę mocno straciło na sile.



Głównym bohaterem gry jest Masao, który popadł w długi i musiał się zatrudnić do niebezpiecznej pracy na odległej planecie. Tam miał wypadek i wpadł w przepaść. Zginąłby zapewne z głodu, ale wysłany sygnał ratunkowy przechwycił jakiś statek, który go uratował. Na dodatek, kiedy Masao odzyskał przytomność, pierwszym co zobaczył, była piękna kosmitka. Czyżby znalazł się w niebie?

Niekoniecznie. Masao wylądował na pokładzie statku niewolniczego kierowanego przez sadystyczną panią kapitan i jej kopniętą córkę. Wszyscy na jego pokładzie wypełniają ich polecenia, a Masao szybko się uczy, że lepiej się nie stawiać. I tu się zaczynają problemy. Nie wiem, jak będzie w grze głównej, ale demo to w 100% femdom, czyli kobieca dominacja nad mężczyznami. Nie chodzi nawet o seks, w którym dominuje kobieta, ale o różnego rodzaju tortury seksualne, których ofiarą jest facet. Nie lubię tego. Niech by to było jako jeden element, dodatek, ale jako całość mi nie odpowiada.
Niestety, w "Dominance" fabuły, jak wynika z dema, nie będzie zbyt wiele, a całość chyba będzie się koncentrować na różnych sposobach torturowania i upokarzania głównego bohatera. Przypominać to chyba będzie trochę "Starless", które i tak niespecjalnie mi się z tego powodu podobało, ale było jeszcze jednak trochę bardziej urozmaicone (nie zawsze w dobrą stronę, ale...). Oczywiście, jeśli ktoś lubi takie klimaty, to może być zadowolony. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby się okazało, że "Dominance" spodoba się wielu dziewczynom.

Już w "Starless" Shoujo odjeżdżał w okolice, które jego starych fanów niekiedy bulwersowały. Wydaje mi się, że w tej grze postanowił zrobić krok jeszcze dalej. Z zapowiedzi wynika, że demo dobrze oddaje charakter całego "Dominance". Jeśli tak, to nie wiem, czy będę zainteresowany całą grą. Ładne projekty postaci (mocno oldschoolowe, ale mi to nie przeszkadza) to trochę za mało. Muzyka i głosy też są do rzeczy. Ale sceny, w których bohater zmuszony jest pić własne nasienie raczej mnie odrzucają. No trudno, może w następnej grze Empress będzie lepiej?

2 komentarze:

  1. No, zgadzam się, też mnie to rozczarowało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś dla sadystek, albo masochistów, ale nie dla mnie przy okazji mój nowy dojin jest już gotowy.

    OdpowiedzUsuń